Zagłębiowskie legendy: "Zaklęte skarby" (Koziegłowy)

Z WikiZagłębie

Może w żadnych podziemiach ruin, nie kryje się tyle skarbów, co w lochach zamku koziegłowskiego. Kto nie wierzy, niech posłucha. Było to, ot jak zwykle, bardzo dawno.

Pod wieczór, letnią porą, Tatarzy chmarą i z nagła obskoczyli zamek. Zawrzał pod murami zacięty bój, który jednak nie dał zwycięstwa hordzie. Nie mogąc zamku zdobyć, postanowili Tatarzy dotąd trzymać go w oblężeniu, aż załoga jego z głodu, sama otworzy bramy. I tak się stało! Otworzyły się wierzeje grodziska. Horda runęła do wnętrza, mordując część załogi, resztę zabierając w jasyr. Dziedzica zamku jednak Tatarzy nie pojmali, gdyż ten pod osłoną nocy spuścił się na linie z murów i wraz z żoną schronił się w lasach pod Wylęgami, a potem uszedł do krewnych, co siedzieli na zamku w Grojcu pod Woźnikami. W połowie drogi, gdy żona dziedzica i pana zamku ochłonęła z przerażenia i strachu, przypomniała sobie o skarbach, pozostawionych na łasce losu w lochach zamkowych. Pyta więc męża: - Mężu, a z pieniędzmi i klejnotami co będzie ? Rozgniewany pan, krzyknął ze złością: - A niech je tam diabli biorą, milsze mi życie jak wszystkie skarby. Od tej pory przeogromne skarby wziął w posiadanie bies, który ani Tatarzynowi, ani owemu panu, gdy powrócił po wojnie do zamku, nie dał już do nich przystąpić. Leżą też do dnia dzisiejszego w potężnych, sklepistych lochach, przywalone gruzem, a jest tego moc wielka zsypana w beczki, niecki i.t.p. naczynia.


Ów bies - stróż skarbów, jeszcze do niedawna ukazywał się ludziskom. Ci co go widzieli, opowiadają, że wyglądał na szlachcica z podgolonym łbem, wąsami jak wiechy. Przy boku nosił ogromną Korbelachę, czyli szablę, - a w garści dzierżył zawsze kubek srebrny, napełniony starym miodem, co w piwnicy stoi w licznych gąsiorach. Byli tacy, co chodzili do czarnego otworu, prowadzącego do lochów i tu czuli zalatującą woń owego miodu. Mówią ludzie, że teraz włodarzem leżących w podziemiach skarbów jest zaklęta księżniczka, którą okoliczny ludek zwał Białą Księżniczką, iże zawsze widywano ją w szatach jak śnieg białych. Ponoć u srebrnego pasa nosi ona pęk złotych kluczy, na które zamykają się skrzynie pełne kosztowności.