Zagłębiowskie legendy: "Zamarła kopalnia" (Sławków): Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiZagłębie
(Utworzył nową stronę „Zwała się Kuklina Góra. Od dawna była spadliskiem. I byłaby stała pusto, kto wie jak długo, gdyby się nie zjawił w mieście gwarek Sztencel, który ją wraz z ...”)
 
Nie podano opisu zmian
 
Linia 12: Linia 12:
Uradowany niezmiernie, pobiegł po żonę do domu. Przy jej pomocy wydobył bryłę srebra na wierzch. Po jej wydobyciu, okazało się, że pod nią leżą następne i coraz to większe. W jednej chwili Sztencel stał się bogaczem.
Uradowany niezmiernie, pobiegł po żonę do domu. Przy jej pomocy wydobył bryłę srebra na wierzch. Po jej wydobyciu, okazało się, że pod nią leżą następne i coraz to większe. W jednej chwili Sztencel stał się bogaczem.
Pomny na słowo owej tajemniczej postaci kobiecej z pierwszej bryły, kazał wykuć statuę św. Barbary, i ustawił w kościele św. Jana na Starym Olkuszu. Widzieć ją tam było można przez długie lata. Z chwilą gdy kościółek wraz z posążkiem św. Barbary zawalił się, - skończyła się i świetność Kuklinej Góry.
Pomny na słowo owej tajemniczej postaci kobiecej z pierwszej bryły, kazał wykuć statuę św. Barbary, i ustawił w kościele św. Jana na Starym Olkuszu. Widzieć ją tam było można przez długie lata. Z chwilą gdy kościółek wraz z posążkiem św. Barbary zawalił się, - skończyła się i świetność Kuklinej Góry.
[[Kategoria:Marian Kantor-Mirski|Zagłębiowskie legendy i podania]]
[[Kategoria:Zagłębiowskie legendy i podania|Sławków]]
[[Kategoria:Legendy i podania powiatu będzińskiego|Sławków]]

Aktualna wersja na dzień 10:56, 16 lis 2016

Zwała się Kuklina Góra. Od dawna była spadliskiem. I byłaby stała pusto, kto wie jak długo, gdyby się nie zjawił w mieście gwarek Sztencel, który ją wraz z Bonką i Kmiotkiem, także gwarkami, zafrysztował w wigilię św. Barbary roku 1574. Dziw ogarnął miejscowych gwarków, gdy się dowiedzieli, że znalazł się amator na zamarłą kopalnię, która już cały wiek stała pusto i każdy ją omijał, jak coś urocznego.

Na drugi dzień po zafrysztowaniu Sztencel wraz z wspólnikami ruszył na kopalnię. W chwili gdy zbliżył się do kopalni, ujrzał nad jej szybem najprzód kręcące się tumany piachu, a następnie smukłą postać kobiecą, ubraną w powłóczyste suknie z koroną na głowie, dzierżącą w ręce miecz. Postać właśnie wstępowała do zapadłej kopalni. Równocześnie Sztencel usłyszał szept: - Nie obawiaj się! Poniesiesz dużo trudu, ale znajdziesz bogatą żyłę kruszcu, o jakiej jeszcze nikomu się nie śniło, tylko musisz pracować wytrwale. Z pierwszej bryły srebra jaką znajdziesz, każesz wykuć statuę św. Barbary i ofiarujesz ją kościołowi św. Jana pod Olkuszem W pierwszej chwili Sztencel przeraził się, lecz potem ochłonął i wziął się do roboty. Kopał tydzień, kopał miesiąc, a tu nic. Kopał znów kwartał i znów bez rezultatu. Kopał jeszcze miesiąc, lecz już sam, bo zniechęceni wspólnicy dawno go byli opuścili. Wydawszy ostatnie grosze, widząc że do jego domu pcha się bieda drzwiami i oknami, postanowił odebrać sobie życie, skacząc do głębokiego szybu własnej kopalni. Wyszedłszy rano z domu, udał się w stronę kopalni. Gdy znalazł się w pobliżu szybu, posłyszał szept: - Wytrwaj! Już nie długo! pamiętaj o statui św. Barbary ! Sztencel zdziwiony przystanął, oglądnął się na wszystkie strony, lecz nikogo nie dostrzegł. Postał chwilę w zamyśleniu, a potem; zszedł do kopalni i rozpoczął znów kopać. Kopał kilka godzin bez rezultatu. Już miał ponucić pracę, gdy jakaś siła podniosła mu rękę z oskardem, który następnie spadając na skałę, rozłupał ją na kilka części; wtedy spod gruzu, przy świetle łuczywa coś błysnęło... Jeszcze kilka uderzeń oskardem i oto oczom Sztencla ukazała się bryła kruszcu srebra tak ogromna, że nie mógł jej ruszyć z miejsca. Uradowany niezmiernie, pobiegł po żonę do domu. Przy jej pomocy wydobył bryłę srebra na wierzch. Po jej wydobyciu, okazało się, że pod nią leżą następne i coraz to większe. W jednej chwili Sztencel stał się bogaczem. Pomny na słowo owej tajemniczej postaci kobiecej z pierwszej bryły, kazał wykuć statuę św. Barbary, i ustawił w kościele św. Jana na Starym Olkuszu. Widzieć ją tam było można przez długie lata. Z chwilą gdy kościółek wraz z posążkiem św. Barbary zawalił się, - skończyła się i świetność Kuklinej Góry.