Zagłębiowskie legendy: "Zamarła kopalnia" (Sławków)

Z WikiZagłębie

Zwała się Kuklina Góra. Od dawna była spadliskiem. I byłaby stała pusto, kto wie jak długo, gdyby się nie zjawił w mieście gwarek Sztencel, który ją wraz z Bonką i Kmiotkiem, także gwarkami, zafrysztował w wigilię św. Barbary roku 1574. Dziw ogarnął miejscowych gwarków, gdy się dowiedzieli, że znalazł się amator na zamarłą kopalnię, która już cały wiek stała pusto i każdy ją omijał, jak coś urocznego.

Na drugi dzień po zafrysztowaniu Sztencel wraz z wspólnikami ruszył na kopalnię. W chwili gdy zbliżył się do kopalni, ujrzał nad jej szybem najprzód kręcące się tumany piachu, a następnie smukłą postać kobiecą, ubraną w powłóczyste suknie z koroną na głowie, dzierżącą w ręce miecz. Postać właśnie wstępowała do zapadłej kopalni. Równocześnie Sztencel usłyszał szept: - Nie obawiaj się! Poniesiesz dużo trudu, ale znajdziesz bogatą żyłę kruszcu, o jakiej jeszcze nikomu się nie śniło, tylko musisz pracować wytrwale. Z pierwszej bryły srebra jaką znajdziesz, każesz wykuć statuę św. Barbary i ofiarujesz ją kościołowi św. Jana pod Olkuszem W pierwszej chwili Sztencel przeraził się, lecz potem ochłonął i wziął się do roboty. Kopał tydzień, kopał miesiąc, a tu nic. Kopał znów kwartał i znów bez rezultatu. Kopał jeszcze miesiąc, lecz już sam, bo zniechęceni wspólnicy dawno go byli opuścili. Wydawszy ostatnie grosze, widząc że do jego domu pcha się bieda drzwiami i oknami, postanowił odebrać sobie życie, skacząc do głębokiego szybu własnej kopalni. Wyszedłszy rano z domu, udał się w stronę kopalni. Gdy znalazł się w pobliżu szybu, posłyszał szept: - Wytrwaj! Już nie długo! pamiętaj o statui św. Barbary ! Sztencel zdziwiony przystanął, oglądnął się na wszystkie strony, lecz nikogo nie dostrzegł. Postał chwilę w zamyśleniu, a potem; zszedł do kopalni i rozpoczął znów kopać. Kopał kilka godzin bez rezultatu. Już miał ponucić pracę, gdy jakaś siła podniosła mu rękę z oskardem, który następnie spadając na skałę, rozłupał ją na kilka części; wtedy spod gruzu, przy świetle łuczywa coś błysnęło... Jeszcze kilka uderzeń oskardem i oto oczom Sztencla ukazała się bryła kruszcu srebra tak ogromna, że nie mógł jej ruszyć z miejsca. Uradowany niezmiernie, pobiegł po żonę do domu. Przy jej pomocy wydobył bryłę srebra na wierzch. Po jej wydobyciu, okazało się, że pod nią leżą następne i coraz to większe. W jednej chwili Sztencel stał się bogaczem. Pomny na słowo owej tajemniczej postaci kobiecej z pierwszej bryły, kazał wykuć statuę św. Barbary, i ustawił w kościele św. Jana na Starym Olkuszu. Widzieć ją tam było można przez długie lata. Z chwilą gdy kościółek wraz z posążkiem św. Barbary zawalił się, - skończyła się i świetność Kuklinej Góry.