Jerzy Litwiniszyn

Z WikiZagłębie

Jerzy Litwiniszyn (ur. 2 sierpnia 1914 w Tenczynku, zm. 12 czerwca 2000 w Kielcach) - profesor Akademii Górniczo-Hutniczej, inżynier górniczy, naukowiec, prezes krakowskiego oddziału Polskiej Akademii Nauk i wiceprezes PAN, laureat doktoratu honoris causa AGH, żołnierz kampanii wrześniowej 1939 roku.

Jerzy Litwiniszyn urodził się 2 sierpnia 1914 r. w Tenczynku (encyklopedie i życiorysy podają błędnie podkrakowskie Płoki). Ojciec Jerzego Józef (1882-1967) pochodził z Rymanowa, był inżynierem górniczym po studiach w austriackim Leoben, kierował kopalniami węgla w Libiążu (jako dyrektor techniczny KWK Janina), Tenczynku, Złotym Stoku i Wałbrzychu, był synem Józefa i Katarzyny Marii z Szancerów. Matka Jerzego, Zofia z Drezińskich (1894-1978), była córką zarządcy lasów w Płokach Władysława Karola i Katarzyny ze Znamirowskich. Młodszą siostrą Jerzego była Marianna (po mężu Trybuś), a żoną Halina z d. Urbaszek, z którą miał córki: Katarzynę (Krzewicka, dr n. med.) i Małgorzatę (mgr biologii).

Ukończył Gimnazjum Witkowskiego w Krakowie. Studiował górnictwo na AGH. Inżynierem górniczym został tuż przed wojną. Jako kapral podchorąży brał udział w II wojnie światowej w artylerii przeciwlotniczej w formacji Armii Kraków. Jego dowódcą był kapitan Borys Godunow. Dostał się do niewoli niemieckiej i okupację spędził w oflagu IIC Woldenberg. Tam brał udział w obozowym ruchu oporu (tajna radiostacja, podkop ucieczkowy), grał w obozowym teatrze i poszerzał swą wiedzę na obozowym „uniwersytecie”. Gdy wojna się skończyła Jerzy Litwiniszyn wrócił do Krakowa i na AGH rozpoczął pracę u prof. Witolda Budryka. Ożenił się z Haliną Urbaszek, która przeżyła obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau. W 1947 r. obronił doktorat, w 1950 habilitację, w 1954 został profesorem, a w 1956 członkiem korespondentem PAN. Przez kilkanaście lat był najmłodszym członkiem korespondentem, a potem rzeczywistym PAN. Doszedł do godności prezesa krakowskiego Oddziału PAN i wiceprezesa Polskiej Akademii Nauk (przez 3 kadencje).

Był światowej sławy naukowcem, matematykiem, specjalistą mechaniki stosowanej. Najpierw na AGH jako następca Budryka, potem we własnym Instytucie Mechaniki Górotworu PAN zajmował się m. in. zastosowaniem matematycznych modeli dla bezpiecznej eksploatacji kopalń, wyliczaniem wzorów dla ruchów skał, wód i ośrodków sypkich, przewietrzania kopalń i gaszenia pożarów pod ziemią. Ostatnio pasjonował się problemami równań chaosu. Ponad 250 publikacji zebrane w trzy tomy przez jego uczniów otwiera artykulik z „Płomyka” z 1924 r. opisujący pracę górników w kopalni w Libiążu, którą jego ojciec zarządzał. Ostatni artykuł pozostał niedokończony na biurku. Jego teoretyczne badania miały wielkie zastosowanie w praktyce. Dzięki tym odkryciom ocalało wielu górników. Zdobył uznanie na całym świecie. Był członkiem Meksykańskiej Akademii Inżynierii, Austriackiej Akademii Nauk i honorowym profesorem chińskich uniwersytetów. Otrzymał doktorat honoris causa AGH. W 1990 r. honorowy doktorat przyznał mu również Uniwersytet Górniczy w Leoben. Rektor wygłaszając laudację Jerzego, pokazał wyszukaną w archiwach pracę dyplomową jego ojca Józefa.

Wiele podróżował po świecie zapraszany na wykłady i kongresy. Szczególnie wspominał dłuższy pobyt w Indiach, egzotyczną wizytę w Korei, a najchętniej wracał pamięcią do kilkakrotnych wizyt w Chinach. Miał tam wielu przyjaciół-profesorów, kiedyś swoich doktorantów, poznał chińską kulturę i obyczaje.

Pracował zawsze. Matematyka i jej zastosowania były jego sensem życia. Drugą wielką pasją była literatura: Prus i Żeromski, Conrad-Korzeniowski i Dickens, Twain i Andersen, Tischner i Twardowski. Czytał literaturę współczesną i starożytną. Miał wielki dar zapamiętywania obszernych cytatów. Trzecią po matematyce i literaturze życiową jego pasją była przyroda. W młodości Tatry, Gorce, potem Mazury, Beskidy. Mimo intensywnej pracy niedziela, niezależnie od pogody była zawsze dniem rodzinnych wycieczek – zwykle do Dulowej.

Był niezwykle skromny. Mało wymagał dla siebie, ale wiele od siebie. Nauka była dla Niego sensem bytu. Traktował ją bardzo poważnie i rzetelnie. Lubił rozmawiać z mądrymi ludźmi, od których się wiele uczył, a także z prostymi - od których też się uczył. Mimo emerytury i 86 lat, codziennie pracował w Instytucie. Zmarł nagle u córki w Kielcach 12 czerwca 2000 r. Spoczął w rodzinnym grobowcu na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Źródło