Zagłębiowskie legendy: "Walka ze smokiem" (Żarki)

Z WikiZagłębie
Wersja do druku nie jest już wspierana i może powodować błędy w wyświetlaniu. Zaktualizuj swoje zakładki i zamiast funkcji strony do druku użyj domyślnej funkcji drukowania w swojej przeglądarce.

Było to bardzo dawno temu. Na wzgórzu w starych Żarkach budowano kościół (ten, który dziś stoi w ruinach). Równocześnie na dole, "przy wodach" wznoszono drugi kościółek (legenda ma na myśli zapewne kościołek św. Barbary) przy kościółkach pracowało dwóch cieśli, którzy codziennie, po ukończonej pracy, spotykali się na ścieżce, w tym miejscu, gdzie dziś stoi kapliczka obok starego dworku, iże mieszkali w przeciwnych stronach. Ponieważ ścieżka wiodła przez las, po którym buszowali łotrzykowie, nie pozostawiali toporów na miejscu pracy, lecz dla własnego bezpieczeństwa i obrony zabierali je ze sobą. Przez kilka dni spotykali się w jednym i tym samym miejscu, a pogwarzywszy ze sobą, rozchodzili się każdy w swoją stronę. Pewnej soboty przy spotkaniu spostrzegli, ze obok na polanie jakiś rycerz, cały w stal zakuty, walczy z ogromnym smokiem, o potężnym łbie, ośmiu łapach, który stając dęba niby koń, na krótkim a bardzo grubym ogonie, grzmoci łapskami rycerza, broniącego się mieczem. Przystanęli na chwilę z przerażenia. W tej chwili posłyszeli słaby głos rycerza: - Poratujcie dobrzy ludzie, bo nie ździerżę! Dwaj cieśle, nie namyślając się wiele, splunęli w spracowane dłonie, chwycili za topory i runęli na smoka. Odrąbali mu najpierw ogon, potem przednie łapska, wreszcie wspomagani przez rycerza, rozpłatali łeb potworowi. Rycerz oswobodzony od napaści potwora tak przemówił do swych wybawców: - ów smok. to zły duch, który przybył tu, aby nie dopuścić do wykończenia kościołów. Gdyby nie wasza pomoc, byłbym pokonany, a kościoły przez potwora zburzone. Uratowaliście mnie i ocaliliście dwa domy Boże. Spotka was za to wdzięczność ludzka. Rzekłszy to znikł im z oczu. Legenda opowiada, że smokiem był sam Lucyper, zaś rycerzem anioł.