Zagłębiowskie legendy: "Karczma na Żabińcu" (Ożarowice)
W miejscu gdzie droga z Ożarowic łączy się z szosą wiodącą z Niezdary do Siewierza, stała niegdyś odwieczna karczma, zwana Żabiniec. Dziś na tym miejscu widnieje kamienna kapliczka już nieco pochylona, a obok niej dwie stare lipy. Karczma zażywała w okolicy złej sławy.
Kto mógł, omijał ją z dala, bo wieści chodziły, że każdego przejeżdżającego obok karczmy, musi coś złego spotkać. W tajemnicy opowiadano sobie, że karczma była siedliskiem opryszków, którzy w pobliskich borach czatowali na podróżnych, to znów że w przytykających do karczmy bagnach, zarosłych zielskiem i drzewiną, kryło się "złe", które w nocy wyjeżdżało na drogę na czarnym koniu o nozdrzach ziejących ogniem, ciągnąc za sobą ciężki łańcuch. Owo "złe" chwytało podróżujących, zakuwało w łańcuchy, a potem topiło w pobliskich bagnach. W ten sposób zginęło dużo ludzi, a bagno na Żabińcu stało się cmentarzyskiem. Po pewnym czasie trakt siewierski opustoszał, bo wszyscy go omijali. Karczmarz nie targując nic, wyniósł się w świat, pozostawiając karczmę na pastwę losu. Wówczas "złe" obrało sobie siedlisko w opuszczonej karczmie i dalej gnębiło tych, co nieświadomi niebezpieczeństwa, wędrowali po trakcie siewierskim. I znów ludzie przepadali, znajdując grób w bagnach Żabińca. Aż pewnego dnia grom uderzył w karczmę. Spaliła się doszczętnie, nawet popiół wiatr rozniósł po świecie. Stało się to w roku 1803. W kilka dni później z polecenia proboszcza sączowskiego Antoniego Lewandowskiego postawiono na miejscu karczmy krzyż, a następnie kaplicę, która stoi do dzisiaj. "Złe" straciło swoją moc, ludzi już nie porywało i nie topiło w bagnie, jednak co noc wyjeżdża do dzisiaj na czarnym koniu, brzęczy łańcuchami i straszy ludzi. Jak wieść niesie tym "złem" grasującym na Żabińcu, ma być duch jakiegoś rycerza-rabusia z zamku Świerklańca, który uchodząc z zrabowanymi skarbami przed pościgiem, znalazł niesławną śmierć w tych bagnach.