Zagłębiowskie legendy: "Wróbla wieś" (Sosnowiec-Porąbka): Różnice pomiędzy wersjami
(Utworzył nową stronę „Niegdyś Porąbkę zwano "wróblą wsią", a to z tego powodu, że tak w wiosce, jak i w okolicy najbliższej, przebywały gromady wróbli, które swoim świergotem wyc...”) |
Nie podano opisu zmian |
||
Linia 5: | Linia 5: | ||
Przez długie lata w wiosce głucho było w porze letniej a także i zimowej. Nie słychać byto krzyku ćwierkałów, nie słychać było śpiewu i świergotu ptasząt, które omijały instynktownie wioskę, gdzie na ich życie czatowano dla marnego zysku. | Przez długie lata w wiosce głucho było w porze letniej a także i zimowej. Nie słychać byto krzyku ćwierkałów, nie słychać było śpiewu i świergotu ptasząt, które omijały instynktownie wioskę, gdzie na ich życie czatowano dla marnego zysku. | ||
Dopiero w kilkanaście lat później, zaczęło ptactwo powracać do wioski. | Dopiero w kilkanaście lat później, zaczęło ptactwo powracać do wioski. | ||
[[Kategoria:Marian Kantor-Mirski|Zagłębiowskie legendy i podania]] | |||
[[Kategoria:Zagłębiowskie legendy i podania|Sosnowiec]] | |||
[[Kategoria:Legendy i podania Sosnowca|Sosnowiec]] |
Aktualna wersja na dzień 11:39, 16 lis 2016
Niegdyś Porąbkę zwano "wróblą wsią", a to z tego powodu, że tak w wiosce, jak i w okolicy najbliższej, przebywały gromady wróbli, które swoim świergotem wyczyniały takie piekło, aż uszy puchły.
To też gdy Fryderyk Wielki patentem z dnia 8 kwietnia 1744 roku wprowadził na obszarze swego państwa podatek w naturze, w postaci główek wróblich (każdy mieszkaniec obowiązany był dostarczyć 6 wróbli, ogrodnicy 8, owczarze, pastuchy i inna służba po 4 wróble rocznie), za każdego niedostarczonego wróbla, ściągano przymusowo jeden grosz), to Ślązacy z Mysłowic i pogranicznych wsi śląskich, wędrowali do Porąbki i tutaj kupowali wróble, płacąc za trzy do czterech sztuk jeden grosz. Przez dwa lata mieszkańcy wioski tłukli bez miłosierdzia nieszczęsne wróble, sprzedając je Ślązakom, aż wreszcie nie zostało ani jednego, bowiem niedobitki opuściły niewdzięczną osadę. Przez długie lata w wiosce głucho było w porze letniej a także i zimowej. Nie słychać byto krzyku ćwierkałów, nie słychać było śpiewu i świergotu ptasząt, które omijały instynktownie wioskę, gdzie na ich życie czatowano dla marnego zysku. Dopiero w kilkanaście lat później, zaczęło ptactwo powracać do wioski.